Ktoś, kto miał do czynienia z osobami chorymi na  anoreksją to doskonale zrozumie jakie piekło stwarza ich mózg im samym oraz całemu otoczeniu. Mężczyzna lat 17 trafia do mojego gabinetu w połowie października 2018 roku wzrost 184 waga 57,5 kg. Rozbity emocjonalnie, ale już na etapie, dopuszczającym istnienie u niego choroby. Objęty leczeniem psychiatrycznym i psychologicznym.

Pierwsze próby jadłospisów na ilośc kalorii w ciągu dnia, kończą się niepowodzeniem. Każdy mój przepis jest rozkładany na części pierwsze i dokładnie analizowany. Próbuje zastosować jadłospis bez gramów, ale efekt jest ten sam. Każde ważenie w gabinecie to stres i spocone dłonie. Mamy po drodze kilka małych upadków ale nie takich aby zaburzyły cały proces powrotu do zdrowia.

Znajdujmy  w końcu sposób  pacjent pisze co je, ja analizuję i nanoszę zmiany, powolutku udaje nam się stworzyć idealny plan działania.

Obecnie mamy remisję, masa ciał moim zdaniem wspaniała 69,7 kg. Mam nadzieję, żę to początek końca i nie będzie nawrotu, ale w takim schorzeniu nigdy nic nie wiadomo do końca… Trzymajcie kciuki za niego